I wy, warszawskie psy, w dniu karyPsi obowiązek swój spełnijcie,Zwyjcie się wszystkie i zbiegnijcieStraszliwe pomścić swe ofiary.Za psy bombami rozszarpane,Za zmarłe pod strzaskanym domem,Za te, co wyły nad swym panem,Drapiąc mu ręce nieruchome;Za te, co z wdziękiem beznadziejnymŁasiły się do nieboszczyków,Za śmierć szczeniaków, co w piwnicyJeszcze bawiły się w koszyku;Za biegające rozpaczliwie,Pozostawione po mieszkaniach,W dymie duszące się, półżywe,Pamiętające o swych paniach;Za nastroszone, za wierzące,Że człowiek wróci- bo pies czeka:I tak, w pozycji czekającej,Siadł ufny pies na grób człowieka;Za wzrok błagalny, przerażonyTumultem, trzaskiem, pożarami,Za psy, co same pazuramiW ogrodach ryły sobie schrony-Za wszystkie męki i niedole,Własne i tych, co was kochaliŚród wspólnych ścian i śród rozwalin,Zwyjcie się, bracia, na Psie Pole!